Zawsze marzyłam o własnym domu, w którego zaciszu będę mogła wypoczywać i pracować, a co najważniejsze, czuć się całkiem jak u siebie. Dlatego od razu po skończeniu studiów wyprowadziłam się z ciasnego pokoju w akademiku i wkrótce po zgromadzeniu odpowiednich środków rozpoczęłam budowę.
Belit i jego zastosowanie
Nie budowałam, rzecz jasna, własnymi rękami. Jestem absolwentką studiów określanych raczej jako humanistycznie i nie znam się zupełnie na budownictwie. Traf chciał jednak, iż w Lublinie, gdzie zamierzałam się osiedlić, mieszkał i pracował mój dobry kolega z liceum, który przejął po swoim tacie firmę budowlaną i od razu zaoferował swoje usługi. Poinformował mnie, że do wybudowania domu potrzebny będzie belit. Zabrzmiało to dla mnie niezrozumiale, poradziłam się więc Internetu. Po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła: belit lublin udało mi się zebrać garść ciekawych informacji. Nie tylko dowiedziałam się, że belit to pojęcie stosowane w chemii i oznaczające krzemian dwuwapniowy, jeden z głównych składników półproduktu cementu portlandzkiego, ale też, że pustaki stosowane powszechnie na budowie odnajdę właśnie pod tą nazwą. Nie zagłębiałam się więc dalej w skomplikowaną terminologię chemiczną, lecz skupiłam się na praktycznej stronie zagadnienia. Kolega pomógł mi odnaleźć najkorzystniejszą ofertę i wkrótce, zaopatrzeni w odpowiednie materiały, mogliśmy rozpocząć budowę.
Dzięki pomocy Internetu i niezawodnego przyjaciela mogę dziś cieszyć się ciepłem własnego, nie za dużego, ale ładnego i przytulnego domku, w którym tak miło się przebywa, pracuje i wypoczywa. Sytuacja ta nauczyła mnie też, że zanim zabiorę się za jakiekolwiek działania, powinnam najpierw ustalić, co będzie mi potrzebne i czy na pewno wiem, z czym przyjdzie mi się stykać podczas pracy.